poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 3

- Powodzenie w szkole, Seji-nee-san.
Wyszedł nawet mi nie odpowiadając. Przyzwyczaiłam się do tego. A może tylko tak mi się wydawało? Może nadal mnie to boli, a ja tylko udaję? Wróciłam do jadalni, by dokończyć śniadanie. Dzisiaj miałam mieć tylko angielski, później pójdę do Dana, a potem może na boisko? Nie, lepiej nie. Jeśli Seji się dowie, znowu będzie zły. Wstałam od stołu i wróciłam do pokoju. Za dwie godziny przyjdzie nauczyciel. Chciałabym znów zagrać. Tamten chłopak, Daiki, ciekawe czy kiedyś go jeszcze spotkam.
- Seijuro zapomniał śniadania do szkoły, no cóż będę musiała mu je zawieść. - usłyszałam głos mamy
To była moja szansa. Wybiegłam szybko z pokoju.
- Mamusiu, może ja zaniosę śniadanie Seji'emu, ty i tak jesteś już spóźniona.
-Na pewno? A zdążysz wrócić na czas?
- Oczywiście. Żaden problem.
- No nie wiem...
- Proooszęęę, z domu wychodzę tylko do Dana, duszę się tu. - spojrzałam na mamę błagalnym wzrokiem.
- Ech, no dobrze...
- Dziękuję mamusiu! - rzuciłam się na nią i przytuliłam
- No już, pospiesz się, to kawałek cię podwiozę.
- Hai!
Wróciłam szybko do pokoju i się przebrałam. Gdy wyszłam, mama już na mnie czekała. Założyłam trampki i zarzuciłam bluzę na plecy.
- Możemy już iść.
Byłam szczęśliwa. Oprócz tego, że mogłam wyjść gdzie indziej niż do Dana, to jeszcze zobaczę szkołę braciszka. Chociaż on pewnie nie będzie zbyt zadowolony jeśli mnie zobaczy. Może poproszę Satsuki, żeby mu je przekazała? W końcu też tam chodzi i z tego co wiem to jest nawet menadżerką klubu, do którego należy, więc na pewno go zna. Wysiadłam z samochodu. Mama musiała skręcić w lewo, a szkoła była na prawo.  Skierowałam się w jej stronę, wyjmując telefon. Może zadzwonię? Pokręciłam przecząco głową. Nie. To by była ucieczka, a to zdecydowanie by do mnie nie pasowało. Doszłam do bramy. Nie mogłam już zrezygnować. Gdy weszłam na dziedziniec, wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Ja rozumiem, że ludzie zwykle nie mają czerwonych włosów, ale to nie powód, żeby się tak gapić. Pominę fakt, że jest połowa kwietnia, a ja jestem w czarnych szortach. Założyłam kaptur na głowę i weszłam do szkoły. Nikt nie zwracał tu na mnie uwagi. Niektórzy odwracali się gdy ich mijałam, ale były to nieliczne wyjątki. Niestety nie wiedziałam, gdzie powinnam iść. Mogłabym spytać się w sekretariacie, a nie miałam pojęcia jak tam dojść. Została mi już tylko jedna możliwość.
- Ano... Przepraszam, gdzie znajdę klasę 1-3?
- Wejdź po schodach na piętro i skręć w lewo, pierwsze drzwi po lewej.
- Arigato gozaimasu - ukłoniłam się lekko i podążyłam we wskazanym kierunku.
Wbiegałam po schodach, gdy nagle na kogoś w padłam. Straciłam równowagę. Byłam pewna, że spadnę, gdy nagle ktoś mnie złapał. Spojrzałam na mojego wybawcę. Mój wzrok zatrzymał się na szafirowych oczach, kątem oka dostrzegłam również granatowe włosy. Daiki...
- Nic ci nie jest?
- Nie, nic.
Gdy mnie puścił, starałam się go wyminąć, ale zastawił mi drogę.
- Czy my się nie spotkaliśmy już wcześniej?
Skapnął się? Nie, to niemożliwe. Prawda?
- Jeśli to miała być próba podrywu, to sorry, ale nie działa. Ten tekst jest strasznie oklepany.
Wyminęłam go i szybko pokonałam ostatnie stopnie. Chwile później wchodziłam już do sali. Seijuro siedział przy oknie. Mogłam się tego spodziewać.
- Se... Akashi-kun. - zwróciłam się w jego stronę
Niemal natychmiast się odwrócił. Był zdziwiony moim widokiem i może trochę zdenerwowany. W dodatku wszyscy się na nas patrzyli. Trzeba to szybko załatwić. Nie chce go jeszcze bardziej denerwować. Podeszłam szybko do jego ławki i postawiam pudełko z drugim śniadaniem.
- Zapomniałeś wziąć tego z domu - powiedziałam z uśmiechem
Chciałam się już odwrócić, gdy usłyszałam za sobą pisk, a następnie ciężar na plecach.
- Seiko-chan! Nie sądziłam, że odwiedzisz mnie w szkole!
- W sumie to nie po to przyszłam, Satsuki.
Odwróciłam się do dziewczyny.
- Mogłabyś chociaż udawać, że tak jest - burknęła
Musiałam jakoś załagodzić sytuacje, bo inaczej może się skończyć na tym, że będę musiała jeść jej potrawy, a nie wiem czy mój żołądek to wytrzyma.
- Wiesz... Jeszcze nigdy tu  nie byłam, może byś mnie oprowadziła, to spędziłybyśmy trochę czasu razem?
- Pewnie! - odpowiedziała z uśmiechem
Uratowana.
- Do zobaczenia w domu, Se... Akashi-kun - powiedziałam wychodząc.
Satsuki pokazywała mi różne sale lekcyjne, stołówkę, sale klubowe oraz sale gimnastyczną. Była pusta, a na środku leżała piłka do koszykówki. Od razu zaświeciły mi się oczy.
- Pograj jeśli chcesz.
- Ale... Przecież wiesz, że nie mogę.
- Nikt się nie dowie.
- A co z twoimi lekcjami?
- Nie przejmuj się tym. Dobrze wiem, że chcesz zagrać.
Uśmiechnęłam się delikatnie. To była prawda. Nie grałam już od dwóch tygodni. Podniosłam piłkę i spojrzałam w stronę kosza. Tylko przez chwile. Seji nie powinien być zły. Zaczęłam kozłować. Biegałam po całym boisku, robiłam wsady, rzucałam za trzy, z dwutaktu. Robiłam zmyłki. I tak przez pół godziny. Do momentu aż poczułam delikatny ból w klatce piersiowej. To był mój limit. Odłożyłam piłkę i usiadłam na ławce obok Satsuki.
- Naprawdę to kochasz, prawda?
Pokiwałam twierdząco głową.
- Powinnaś poznać Dai-chan'a, myślę że zrozumielibyście się, on też kocha koszykówkę.
- Dai-chan'a?
- Aomine Daiki. Mulat, granatowe włosy i oczy.
Zastygłam w bez ruchu. Więc ona go zna?
- Dlaczego mówisz na niego Dai-chan? Nie wścieka się, gdy nazywasz go tak przy jego kolegach?
- Jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa. Zawsze tak do niego mówiłam i tak zostało.
- Rozumiem. Co u Dana? Chciałam do niego zadzwonić, żeby odwołać lekcje, ale nie odbierał.
- Jest załamany. W ogóle nie wychodzi z pokoju.
- Coś się stało?
- Chitanda wyjechała do Francji. Dostała propozycje od jakiegoś projektanta, nie wróci przez najbliższe dwa, może trzy lata.
- Chitanda... - starałam sobie przypomnieć to imię- Masz na myśli dziewczynę Dana? Nie dziwie się, że jest przygnębiony.
- Więc raczej możesz sobie na razie odpuścić lekcje u niego. Wątpię, żeby...
- Przyjdę dzisiaj. Nie mogę mu pozwolić tak się użalać.
- A masz jakiś pomysł?
- Mam. Widzimy się u ciebie o tej co zawsze. Do zaobaczenia, Satsuki.
Wybiegłam z sali i skierowałam się do domu. Wychodząc, zapomniałam wziąć portfela, więc całą drogę muszę przebić na pieszo. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale przez to, że spotkałam Satsuki mogę się spóźnić na angielski, a obiecałam mamie, że wrócę na czas. Miałam 20 min, a nadal zostało mi trochę drogi. Zaczęłam biec i ledwo co zdążyłam. Odwieszałam kurtkę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wpuściłam nauczyciela. Angielski był jednym z moich ulubionych przedmiotów, więc cieszyłam się na myśl o zbliżającej się lekcji. Tak jak zawsze trwała dwie godziny. Gdy skończyliśmy była 11. Miałam trzy godziny do wyjścia, więc zadzwoniłam do taty i załatwiłam wszystkie potrzebne rzeczy. Korzystając z okazji, że tata jest za granicą, a mama wróci z pracy dopiero jutro wieczorem, przebrałam się w dresy, schowałam włosy pod czapką, wzięłam piłkę oraz gitarę, chociaż nie byłam pewna czy mi się przyda i wyszłam, zostawiając Seji'emu karteczkę. Boisko było pół godziny drogi od mojego domu i tylko 15 min od domu Satsuki. Na miejscu wypiłam trochę wody i zaczęłam grać. Nie spodziewałam się tu nikogo, bo powinny trwać teraz lekcje. Zawsze traciłam poczucie czasu, gdy grałam. Tym razem nie było inaczej.
- Seiko-chan.
Zatrzymałam się w połowie rzutu i odwróciłam. Przy wejściu na boisko stała Satsuki... i Daiki! No pięknie. Wzięłam gitarę i zaczęłam iść w ich stronę.
- Ty jesteś tym chłopakiem z którym ostatnio grałem!
Czyli jeszcze się nie zorientował, mam nadzieję, ze Satsuki się nie wygada.
- Chłopakiem? Seiko jest dziewczyną.
A jednak nadzieja matką głupich.
- Dziewczyną!?
- No cóż nie ma co tego dłużej ciągnąć.
Zdjęłam czapkę i bluzę i rozpuściłam włosy.
- Tak, jestem dziewczyną.
Daiki nie przyjął chyba tego za dobrze. Gdy szliśmy do Satsuki ani razu się nie odezwał.
- Dobra, to gdzie on jest? - zapytałam na wejściu
- Prawdopodobnie w swoim pokoju.
Wparowałam do jego pokoju.
- Rusz się Dan, mamy lekcje.
Nikt mi nie odpowiedział. Wyszłam i wzięłam wiadro z wodą. Ciekawe co ono robiło na korytarzu. I wylałam jego zawartość na Dana. Od razu wstał z łóżka.
- Co wy macie z tą wodą!? Dlaczego jak tylko was zignoruje to od razu wylewacie na mnie całe wiadro!?
- Rusz się, mamy lekcje.
- Nie mam teraz nastroju.
- I prawdopodobnie nie będziesz go miał do powrotu Chitandy, dlatego postanowiłam tu przyjść. Masz 10 min, żeby się ogarnąć i przyjść do salonu. I radze ci przyjść, bo może cię spotkać coś gorszego niż wiadro z wodą.
Po 10 min był w salonie. Chyba nie chciał się dowiedzieć co może być gorszego od wiadra z wodą. Zaczęłam grać, ale przez jego zdołowaną minę nie byłam wstanie skończyć nawet pierwszego utworu.
- Dobra. Mam dość! Masz się ogarnąć! Wiem, że tęsknisz za Chitandą, ale to nie powód, żeby chować się w pokoju. Myślisz, że Chitanda zakochała się w kimś takim!? Zakochała się w wesołym i lekkomyślnym idiocie! Więc ogarnij się wreszcie!
Nie planowałam tak na niego naskoczyć, ale czasami terapia wstrząsowa jest najlepsza. Oczywiście nie obyło się bez publiczności. Satsuki i Daiki przyszli z kuchni zobaczyć co się dzieje.
- Przepraszam Seiko.
Spojrzałam na Dana. Chyba miał większego doła niż wcześniej, a miałam go przecież pocieszyć.
- Nie powinienem się tak dołować. Przecież zawsze mogę do niej dzwonić, a jak zaoszczędzę trochę pieniędzy to mogę ją odwiedzić, prawda? - spojrzał na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem
A jednak mu pomogłam. Chociaż nadal widzę w jego oczach smutek. Teraz czas na dobrą wiadomość.
- No dobra, skoro się ogarnąłeś to mogę ci powiedzieć po co przyszłam i nie ma to nic wspólnego z lekcjami. A więc... Pogadałam z tatą i udało mi się załatwić, żeby raz na pół roku z finansował dla ciebie dwutygodniowy wyjazd do Francji. Oczywiście mam na myśli samolot i hotel, za resztę sam będziesz musiał płacić.
Spojrzałam wyczekująco na Dana. Nie spodziewał się czegoś takiego. No cóż nie codziennie ktoś ci proponuje takie rzeczy.
- Ale naprawdę?
- Myślisz, że bym żartowała sobie z czegoś takiego? Ale oczywiście masz zachowywać się tak jak zwykle, jeśli zobaczę lub usłyszę, że znowu zamykasz się w pokoju, propozycja zostanie anulowana.
- Dziękuję Seiko!

Więc jeden problem z głowy. Teraz pytanie co z Daiki'm, skoro zna już mój sekret...
~*~
Trochę mnie nie było za co bardzo przepraszam, ale okazało się, że jednak muszę poświęcić trochę więcej czasu na naukę do egzaminów. Potem trzeba było poprawiać oceny, a potem ciągle mnie nie było. Ze względu, że od września idę do liceum i nie wiem jak będę sobie radzić, mogę mieć problemy z pisaniem, dlatego następny rozdział postaram się wstawić jeszcze w sierpniu. Jeśli macie jakieś propozycje odnośnie tego z czyjej perspektywy ma być rozdział, z chęcią ich wysłucham.
Ach i dziękuję Mysi za nominację do Liebster Award (postaram się w miarę szybko odpowiedzieć na pytania) oraz Izunie za nominację do Versalite Award.
Jeśli mielibyście pytania odnośnie fabuły to piszcie w komentarzach. Z chęcią na nie odpowiem, chociaż pewnie nie zdradze zbyt wiele szczegółów.
To tyle.
Raito