- Powodzenie w szkole, Seji-nee-san.
Wyszedł nawet mi nie odpowiadając.
Przyzwyczaiłam się do tego. A może tylko tak mi
się wydawało? Może nadal mnie to boli, a ja tylko udaję?
Wróciłam do jadalni, by dokończyć
śniadanie.
Dzisiaj miałam mieć tylko angielski, później
pójdę
do Dana, a potem może na boisko? Nie, lepiej nie. Jeśli
Seji się dowie, znowu będzie zły. Wstałam od stołu i wróciłam do pokoju. Za dwie godziny przyjdzie
nauczyciel. Chciałabym znów
zagrać. Tamten chłopak, Daiki, ciekawe czy kiedyś go jeszcze spotkam.
- Seijuro zapomniał śniadania do szkoły, no cóż
będę
musiała mu je zawieść. - usłyszałam głos mamy
To była moja szansa. Wybiegłam
szybko z pokoju.
- Mamusiu, może ja zaniosę śniadanie
Seji'emu, ty i tak jesteś już spóźniona.
-Na pewno? A zdążysz wrócić na czas?
- Oczywiście. Żaden problem.
- No nie wiem...
- Proooszęęę, z domu wychodzę
tylko do Dana, duszę się tu. - spojrzałam na mamę
błagalnym
wzrokiem.
- Ech, no dobrze...
- Dziękuję mamusiu! - rzuciłam się
na nią i przytuliłam
- No już, pospiesz się, to kawałek
cię podwiozę.
- Hai!
Wróciłam szybko do pokoju i się
przebrałam. Gdy wyszłam, mama już na mnie czekała.
Założyłam trampki i zarzuciłam
bluzę na plecy.
- Możemy już iść.
Byłam szczęśliwa. Oprócz tego, że mogłam wyjść gdzie indziej niż
do Dana, to jeszcze zobaczę szkołę braciszka. Chociaż
on pewnie nie będzie zbyt zadowolony jeśli mnie zobaczy. Może
poproszę Satsuki, żeby mu je przekazała?
W końcu też tam chodzi i z tego co wiem to jest
nawet menadżerką klubu, do którego należy,
więc na pewno go zna. Wysiadłam z samochodu. Mama musiała
skręcić w lewo, a szkoła była
na prawo. Skierowałam
się w jej stronę, wyjmując telefon. Może zadzwonię? Pokręciłam przecząco głową. Nie.
To by była ucieczka, a
to zdecydowanie by do mnie nie pasowało.
Doszłam do bramy. Nie mogłam już zrezygnować. Gdy weszłam
na dziedziniec, wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Ja rozumiem, że ludzie
zwykle nie mają czerwonych włosów, ale to nie powód, żeby
się tak gapić. Pominę fakt, że jest połowa kwietnia, a ja jestem w czarnych
szortach. Założyłam kaptur na głowę
i weszłam do szkoły. Nikt nie zwracał
tu na mnie uwagi. Niektórzy odwracali się gdy ich mijałam,
ale były to nieliczne wyjątki. Niestety nie wiedziałam,
gdzie powinnam iść. Mogłabym spytać się w sekretariacie, a nie miałam
pojęcia jak tam dojść. Została mi już tylko jedna możliwość.
- Ano... Przepraszam, gdzie znajdę klasę
1-3?
- Wejdź po schodach na piętro
i skręć w lewo, pierwsze drzwi po lewej.
- Arigato gozaimasu - ukłoniłam się lekko i podążyłam
we wskazanym kierunku.
Wbiegałam po schodach, gdy nagle na kogoś
w padłam. Straciłam równowagę. Byłam pewna, że spadnę, gdy nagle ktoś mnie złapał.
Spojrzałam na mojego wybawcę. Mój wzrok zatrzymał się
na szafirowych oczach, kątem oka dostrzegłam również
granatowe włosy. Daiki...
- Nic ci nie jest?
- Nie, nic.
Gdy mnie puścił, starałam się go wyminąć, ale zastawił mi drogę.
- Czy my się nie spotkaliśmy już
wcześniej?
Skapnął się? Nie, to niemożliwe.
Prawda?
- Jeśli to miała być próba podrywu, to sorry, ale nie działa.
Ten tekst jest strasznie oklepany.
Wyminęłam go i szybko pokonałam
ostatnie stopnie. Chwile później wchodziłam już
do sali. Seijuro siedział przy oknie. Mogłam się tego spodziewać.
- Se... Akashi-kun. - zwróciłam się w jego stronę
Niemal natychmiast się odwrócił. Był zdziwiony moim widokiem i może
trochę zdenerwowany. W dodatku wszyscy się na nas
patrzyli. Trzeba to szybko załatwić. Nie chce go jeszcze bardziej denerwować. Podeszłam szybko do
jego ławki i postawiam pudełko z drugim śniadaniem.
- Zapomniałeś wziąć tego z domu - powiedziałam
z uśmiechem
Chciałam się już odwrócić, gdy usłyszałam za sobą pisk, a następnie ciężar
na plecach.
- Seiko-chan! Nie sądziłam, że odwiedzisz mnie w szkole!
- W sumie to nie po to przyszłam, Satsuki.
Odwróciłam się do dziewczyny.
- Mogłabyś chociaż udawać, że tak jest - burknęła
Musiałam jakoś załagodzić sytuacje, bo inaczej może
się skończyć na tym, że będę musiała jeść jej potrawy, a nie wiem czy mój
żołądek
to wytrzyma.
- Wiesz... Jeszcze nigdy tu
nie byłam, może byś mnie oprowadziła, to spędziłybyśmy
trochę czasu razem?
- Pewnie! - odpowiedziała z uśmiechem
Uratowana.
- Do zobaczenia w domu, Se... Akashi-kun - powiedziałam
wychodząc.
Satsuki pokazywała mi różne sale lekcyjne, stołówkę,
sale klubowe oraz sale gimnastyczną. Była pusta, a na środku leżała
piłka do koszykówki. Od razu zaświeciły
mi się oczy.
- Pograj jeśli chcesz.
- Ale... Przecież wiesz, że nie mogę.
- Nikt się nie dowie.
- A co z twoimi lekcjami?
- Nie przejmuj się tym. Dobrze wiem, że
chcesz zagrać.
Uśmiechnęłam się delikatnie. To była
prawda. Nie grałam już od dwóch tygodni. Podniosłam
piłkę i spojrzałam w stronę kosza. Tylko przez chwile. Seji nie powinien być zły.
Zaczęłam kozłować. Biegałam po całym boisku, robiłam wsady,
rzucałam za trzy, z dwutaktu. Robiłam zmyłki. I tak przez pół godziny. Do
momentu aż poczułam delikatny ból w klatce
piersiowej. To był mój limit. Odłożyłam
piłkę i usiadłam na ławce obok Satsuki.
- Naprawdę to kochasz, prawda?
Pokiwałam twierdząco głową.
- Powinnaś poznać Dai-chan'a, myślę
że
zrozumielibyście się, on też kocha koszykówkę.
- Dai-chan'a?
- Aomine Daiki. Mulat, granatowe włosy i oczy.
Zastygłam w bez ruchu. Więc
ona go zna?
- Dlaczego mówisz na niego Dai-chan? Nie wścieka
się, gdy nazywasz go tak przy jego kolegach?
- Jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa.
Zawsze tak do niego mówiłam i tak zostało.
- Rozumiem. Co u Dana? Chciałam do niego zadzwonić,
żeby
odwołać lekcje, ale nie odbierał.
- Jest załamany. W ogóle nie
wychodzi z pokoju.
- Coś się stało?
- Chitanda wyjechała do Francji. Dostała
propozycje od jakiegoś projektanta, nie wróci
przez najbliższe dwa, może trzy lata.
- Chitanda... - starałam sobie przypomnieć
to imię- Masz na myśli dziewczynę Dana? Nie
dziwie się, że jest przygnębiony.
- Więc raczej możesz sobie na
razie odpuścić lekcje u niego. Wątpię,
żeby...
- Przyjdę dzisiaj. Nie mogę mu pozwolić
tak się użalać.
- A masz jakiś pomysł?
- Mam. Widzimy się u ciebie o tej co zawsze. Do
zaobaczenia, Satsuki.
Wybiegłam z sali i skierowałam
się do domu. Wychodząc, zapomniałam wziąć
portfela, więc całą drogę muszę przebić na pieszo. Nie żeby mi to
przeszkadzało, ale przez to, że spotkałam Satsuki mogę się
spóźnić na angielski, a obiecałam
mamie, że wrócę na czas. Miałam 20 min, a
nadal zostało mi trochę drogi. Zaczęłam biec i
ledwo co zdążyłam. Odwieszałam kurtkę,
gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wpuściłam
nauczyciela. Angielski był jednym z moich ulubionych przedmiotów,
więc cieszyłam się na myśl o zbliżającej się lekcji. Tak jak zawsze trwała
dwie godziny. Gdy skończyliśmy była 11. Miałam trzy godziny do wyjścia,
więc zadzwoniłam do taty i załatwiłam
wszystkie potrzebne rzeczy. Korzystając z okazji, że tata jest za
granicą, a mama wróci z pracy dopiero jutro wieczorem,
przebrałam się w dresy, schowałam włosy
pod czapką, wzięłam piłkę oraz gitarę, chociaż
nie byłam pewna czy mi się przyda i wyszłam, zostawiając
Seji'emu karteczkę. Boisko było pół godziny drogi od mojego domu i tylko
15 min od domu Satsuki. Na miejscu wypiłam trochę wody i zaczęłam grać.
Nie spodziewałam się tu nikogo, bo powinny trwać
teraz lekcje. Zawsze traciłam poczucie czasu, gdy grałam.
Tym razem nie było inaczej.
- Seiko-chan.
Zatrzymałam się w połowie rzutu i odwróciłam.
Przy wejściu na boisko stała Satsuki... i Daiki! No pięknie.
Wzięłam gitarę i zaczęłam iść w ich stronę.
- Ty jesteś tym chłopakiem z którym ostatnio
grałem!
Czyli jeszcze się nie zorientował, mam nadzieję,
ze Satsuki się nie wygada.
- Chłopakiem? Seiko jest dziewczyną.
A jednak nadzieja matką głupich.
- Dziewczyną!?
- No cóż nie ma co tego dłużej
ciągnąć.
Zdjęłam czapkę i bluzę i rozpuściłam włosy.
- Tak, jestem dziewczyną.
Daiki nie przyjął chyba tego za dobrze. Gdy szliśmy
do Satsuki ani razu się nie odezwał.
- Dobra, to gdzie on jest? - zapytałam na wejściu
- Prawdopodobnie w swoim pokoju.
Wparowałam do jego pokoju.
- Rusz się Dan, mamy lekcje.
Nikt mi nie odpowiedział. Wyszłam i wzięłam wiadro z wodą. Ciekawe co ono robiło na korytarzu. I wylałam jego zawartość na Dana. Od
razu wstał z łóżka.
- Co wy macie z tą wodą!? Dlaczego jak tylko was zignoruje to
od razu wylewacie na mnie całe wiadro!?
- Rusz się, mamy lekcje.
- Nie mam teraz nastroju.
- I prawdopodobnie nie będziesz go miał do powrotu
Chitandy, dlatego postanowiłam tu przyjść. Masz 10
min, żeby się ogarnąć i przyjść do salonu. I radze ci przyjść,
bo może cię spotkać coś gorszego niż wiadro z wodą.
Po 10 min był w salonie. Chyba nie chciał
się dowiedzieć co może
być gorszego od wiadra z wodą. Zaczęłam grać, ale przez jego zdołowaną
minę nie byłam wstanie skończyć
nawet pierwszego utworu.
- Dobra. Mam dość! Masz się ogarnąć! Wiem, że tęsknisz za Chitandą, ale to nie
powód, żeby chować się w pokoju. Myślisz, że
Chitanda zakochała się w kimś takim!? Zakochała się
w wesołym i lekkomyślnym idiocie! Więc ogarnij się
wreszcie!
Nie planowałam tak na niego naskoczyć,
ale czasami terapia wstrząsowa jest najlepsza. Oczywiście
nie obyło się bez publiczności. Satsuki i
Daiki przyszli z kuchni zobaczyć co się dzieje.
- Przepraszam Seiko.
Spojrzałam na Dana. Chyba miał
większego doła niż wcześniej, a miałam go przecież
pocieszyć.
- Nie powinienem się tak dołować. Przecież zawsze mogę do niej
dzwonić, a jak zaoszczędzę trochę pieniędzy to mogę ją odwiedzić, prawda? - spojrzał
na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem
A jednak mu pomogłam. Chociaż nadal widzę
w jego oczach smutek. Teraz czas na dobrą
wiadomość.
- No dobra, skoro się ogarnąłeś to mogę ci powiedzieć po co przyszłam
i nie ma to nic wspólnego z lekcjami. A więc...
Pogadałam z tatą i udało mi się załatwić, żeby raz na pół roku z
finansował dla ciebie dwutygodniowy wyjazd do Francji. Oczywiście
mam na myśli samolot i hotel, za resztę sam będziesz musiał płacić.
Spojrzałam wyczekująco na Dana.
Nie spodziewał się czegoś takiego. No cóż nie
codziennie ktoś ci proponuje
takie rzeczy.
- Ale naprawdę?
- Myślisz, że bym żartowała sobie z czegoś takiego? Ale
oczywiście masz zachowywać się tak jak zwykle, jeśli
zobaczę lub usłyszę, że znowu zamykasz się
w pokoju, propozycja zostanie anulowana.
- Dziękuję Seiko!
Więc jeden problem z głowy. Teraz pytanie co z Daiki'm, skoro
zna już mój sekret...
~*~
Trochę mnie nie było za co bardzo przepraszam, ale okazało się, że jednak muszę poświęcić trochę więcej czasu na naukę do egzaminów. Potem trzeba było poprawiać oceny, a potem ciągle mnie nie było. Ze względu, że od września idę do liceum i nie wiem jak będę sobie radzić, mogę mieć problemy z pisaniem, dlatego następny rozdział postaram się wstawić jeszcze w sierpniu. Jeśli macie jakieś propozycje odnośnie tego z czyjej perspektywy ma być rozdział, z chęcią ich wysłucham.
Ach i dziękuję Mysi za nominację do Liebster Award (postaram się w miarę szybko odpowiedzieć na pytania) oraz Izunie za nominację do Versalite Award.
Jeśli mielibyście pytania odnośnie fabuły to piszcie w komentarzach. Z chęcią na nie odpowiem, chociaż pewnie nie zdradze zbyt wiele szczegółów.
To tyle.
Raito
Witam jestem czytelnika twojego bloga i niemiłosiernie czekam na nowy rozdział. Więc chwalę, życzę weny i pytam kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ugh... chyba powinnam zacząć kontaktować sie z tobą droga współautorko, czeba cie zmobilizować do pisania xD
OdpowiedzUsuńP.s. taq to ja, twoja siostra z gimbazy: Masami xD