-Wstawaj.
Przekręciłem się na drugi bok.
- Spóźnisz się.
Nie zareagowałem. Miałem przecież jeszcze trochę czasu.
Usłyszałem oddalające się kroki. No
nareszcie. Powoli odpływałem w objęcia morfeusza, gdy zeskoczyłem z łóżka,
z powodu szoku. Byłem cały mokry.
- Satsuki-chan, co to ma być?
- Nie widać? Jest już po 8. A z tego co wiem to masz sesję o
9.
Spojrzałem na zegarek. No
nie. Znowu? Chi-chan mnie zabije. W pośpiechu szukałem ubrań. Spodnie, koszula, bielizna i... Gdzie jest
marynarka? Rozglądałem się we wszystkie strony. Nigdzie jej nie widziałem,
a byłem pewny, że wieszałem ją wczoraj na krześle.
- Tutaj, idioto.
Spojrzałem na Satsuki. Miała ją w ręce.
- Jak to dobrze, że mam taką inteligentną siostrzyczkę.
Pokręciła zrezygnowana głową. Odebrałem od niej zgubę i
wybiegłem z domu. Jak się pośpieszę to mam szansę zdążyć i uniknąć ciosu
Chi-chan. Jak się wścieknie to potrafi być naprawdę brutalna. Dotarłem na
przystanek równo z nadjeżdżającym autobusem. Gdy już wysiadłem miałem nadal 15
min, a studio było tylko dwie przecznice stąd. Chyba jednak uda mi się zdążyć. Niestety, jak to mówią nadzieja
matką głupich. Jak na złość tuż przed ostatnim zakrętem zostałem zauważony
przez jedną z fanek. A jak jest już jedna po chwili pojawia się ich całe stado.
Uprzejmie starałem się im przekazać, że się śpieszę i nie mam teraz za bardzo
czasu, ale chyba nie chciały mnie posłuchać, zamiast tego jeszcze bardziej się
zbliżyły. To będzie dłuuugi dzień.
*****
Miałam dzisiaj płytki sen i wstałam przez to godzinę
wcześniej. Nie widziałam jednak sensu w ponownym zasypianiu. Skoro już wstałam
tak wcześnie to trzeba to jakoś wykorzystać. Otworzyłam szafę i odszukałam w
niej zieloną marynarkę. Przeszukałam ją dokładnie i w jednej z kieszeń
znalazłam klucze. Następnie przeszukałam jedną z bluz i wyjęłam z niej kilka
śrubokrętów. Wzięłam mundurek i poszłam się ubrać. Na śniadanie odgrzałam sobie
taco, spakowałam się i szybko wyszłam, żeby zdążyć przed spotkaniem z bratem.
Miał dzisiaj dopiero na trzecią lekcję, ale z tego co od niego usłyszałam to
dzisiaj mają trening, więc lepiej nie ryzykować. Moja szkoła była stosunkowo
blisko, tylko 20 min pieszo. Dzisiaj pierwszą mieliśmy matematykę. Idealna
lekcja na niewinne żarciki. Otworzyłam drzwi kluczem, który jakiś czas temu
udało mi się zwinąć woźnemu. Miałam dorobić swoje, a potem mu je zwrócić, ale
po co. Tak będzie zabawniej. Rzuciłam plecak pod tablicę i zaczęłam majstrować
przy biurku i krześle nauczyciela. Było to trudniejsze niż myślałam. Niektóre
śrubki były umieszczone w takich miejscach, że ciężko było się do nich dostać.
Poza tym trzeba było to tak zrobić, żeby nikt się nie skapnął, że z meblami
jest coś nie tak. Gdy skończyłam robotę była 7.30. Wzięłam plecak i poszłam do
szatni, uprzednio zamykając drzwi. Gdy otwierałam szafkę, pierwsi uczniowie już
zaczęli przychodzić. Usiadłam na parapecie pod klasą i czekałam na resztę. Z
jakieś 10 min później pojawiły się dziewczyny, więc miałam przynajmniej z kim
pogadać. Nauczycielka zjawiła się równo z dzwonkiem niosąc stos różnych dokumentów
i zeszytów. Kącik moich ust uniósł się lekko ku górze. Lepiej być nie mogło. Weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Nie
mogłam się już doczekać. Jak zwykle matematyczka weszła ostatnia do klasy. I
pierwszym co zrobiła było oczywiści rzucenie całego stosu na biurko, które
niemal od razu runęło pod wpływem ciężaru, a kartki rozleciały się po klasie. Z
trudem powstrzymywałam się od śmiechy, gdy Hishimoto-sensei gromiła mnie swoim
wzrokiem. Ostatecznie postanowiła mi chyba odpuścić ten jeden raz, jednak gdy
chciała usiąść na krześle i ono również się rozpadło powodując, że nauczycielka
wylądowała na podłodze, wiedziałam, że czara się przelała. Wstając, posyłała w
moją stronę jadowite spojrzenie. Ja jednak nic sobie z tego nie robiłam, wręcz
przeciwnie, zaczęłam się śmiać.
- Midorima, do dyrektora!
- Ale ja nic nie zrobiłam. Przyszłam do szkoły pół godziny
temu. A jeśli mi pani nie wierzy, to nich się pani spyta kujonów z A,
potwierdzą.
- Naprawdę? Więc mam uwierzyć, że to nie ty?
Pokiwałam twierdzącą głową z uśmiechem na twarzy. Na czole
nauczycielki pojawiła się pulsująca żyłka. Jak ja kocham ją irytować.
- Skoro jesteś niewinna, to nie będziesz miała nic przeciwko
i wyjmiesz zawartość swoich kieszeni.
Uśmiech od razu znikł z mojej twarzy. Przejrzała mnie.
- No dalej. Nie każ mi czekać.
Włożyłam dłoń do jednej z kieszeń i wyjęłam śrubokręty.
- Jeszcze druga.
Pokazałam śruby.
- I jak to wytłumaczysz?
- Na technikę będą mi potrzebne? - odpowiedziałam z
niewinnym uśmieszkiem
- Nie macie jej dzisiaj.
No i nie dała się wrobić.
- Minął dopiero tydzień...
I znowu się zaczyna jakbym miała w ogóle zamiar to słuchać.
- ... takim zachowaniem...
Tak wiem. Pokazuje jakim jestem dzieckiem itp. itd.
-... a teraz marsz do dyrektora!
- Ta jest, Hishimoto-sensei.
Oj dostane bure od brata, oj dostane.
*****
W końcu, długim rozdawaniu autografów i robieniem zdjęć
udało mi się dojść do studia. Oczywiście czekała już tam na mnie Chi-chan. Jej
wzrok mówił sam za siebie. Jestem martwy.
- Ohayo Chi-chan. Jak tam zdrowie? Pewnie świetnie, w końcu
tak dobrze wyglądasz i...
- Możesz mi wytłumaczyć dlaczego dotarłeś tu dopiero na
10?-przerwała mi.
- Naprawdę przepraszam. Nie chciałem się spóźnić, ale po
drodze zostałem otoczony przez fanki i nie chciały mnie puścić.
Westchnęła zrezygnowana. Nagle spostrzegłem chowającego się
za nią blondyna.
- Ne Chi-chan, kto to?
- Nie pamiętasz już? Przecież to Ryota.
- Ryota?
Spojrzałem na chłopca jeszcze raz. Więc to dlatego miałem
wrażenie, że skądś go znam. Strasznie wyrósł. Ostatnio widziałem do chyba z 6
lat temu. Był wtedy takim słodkim szkrabem.
- Ne, pamiętasz mnie? Spotkaliśmy się już kiedyś. To ja Dan.
Jestem chłopakiem twojej starszej siostry.
Blondyn wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Wujek landrynka? - powiedział bez zastanowienia
Upadłem na kolana łapiąc się za serce.
- To boli Ryota - spojrzałem na niego ze łzami w oczach -
Ale cieszę się, że przynajmniej mnie pamiętasz.
- Kise, Momoi szykujcie się.
- Jasne.
Po spotkaniu ze stylistkami mogliśmy zacząć sesję.
Uwielbiałem pozować z Chi-chan, w jej oczach było tyle pasji, naprawdę to
kochała. Poznałem ją zupełnie przez przypadek. Chłopak, który miał z nią
pozować nagle się rozchorował, a to była jej pierwsza sesja, nie chciała, żeby
ją odwołano. Fotograf po długich
namowach zgodził się. Powiedział, że jeśli w ciągu godziny znajdzie kogoś to
sesja będzie trwać. Miał wtedy tylko 12 lat. Dziwnym trafem przechodziłem
akurat tamtędy. Dlaczego? Nie wiem, tak jakoś wyszło. Gdy tylko mnie zauważyła
od razu podbiegła do mnie i poprosiła, żebym jej pomógł. Gdy tylko spojrzałem w
jej oczy od razu się zgodziła. Tamtego dnia oboje zaczęliśmy prace w modelingu.
Ona naprawdę tego pragnęła, a ja? Ja byłem zwykłym przechodniem, który dostał
szansę. Gdyby nie tamten dzień nigdy nie byłbym tym kim jestem teraz i nigdy
bym jej nie poznał. Czy żałuję? Oczywiście, że nie. Niby czego. Poznałem
przecież miłość swojego życia.
- Koniec na dzisiaj!
- Nareszcie.
- Dan? Możemy porozmawiać?
*****
- Znowu się spotykamy Minato Midorima. Naprawdę nie masz nic
ciekawszego do roboty niż tylko denerwować nauczycieli?
- Oczywiście, że mam! - odpowiedziałam z uśmiechem - Moge
denerwować jeszcze mojego brata. Ostatnio kupiłam czarnego kota.
Westchnął zrezygnowany. Pewnie spodziewał się już takiej
odpowiedzi.
- Mam zadzwonić po rodziców czy może po brata?
- Myśle, że lepiej po brata. Rodzice są zajęci więc nawet
jeśli pan dyrektor by do nich zadzwonił to oni po prostu kazaliby Shin'owi
przyjść.
- Rozumiem.
Musieliśmy trochę poczekać na mojego braciszka, więc
zrobiłam nam po herbacie. Byłam tu już tyle razy, że wiedziałam o dyrektorze
całkiem sporo.
- Co u Lilly?
- Zastanawia się kiedy znowu będziecie mogły się pobawić,
chociaż nie za bardzo podoba mi się ten pomysł.
Uśmiechnęłam się wesoło. Lilly to najmłodsza córka
dyrektora. Ma 8 lat, ale nie chodzi do tej szkoły. W czwartej klasie dyrektor w
ramach kary kazał mi się nią opiekować. Nie spodziewał się jednak TAKIEGO
obrotu sytuacji. Gdy wrócił do domu niemal na każdym kroku były pułapki, które
razem zrobiłyśmy. Lilly tak się to spodobała, że poprosiła mnie, żeby częściej
przychodziła się z nią bawić. Z chęcią się zgodziłam, co dyrektor przyjął z
lekkim grymasem. Od tamtego czasu co pewien czas przychodzę i się z nią bawię.
- Może w tą sobotę? Nie mam żadnych planów. Poza tym
przedstawiłabym jej Shina.
- Rozumiem, że nie mam wyboru i raczej muszę się zgodzić,
ale dlaczego chcesz jej przedstawić swojego brata?
- Nie brata tylko kota. Zapomniał już pan? Mówiłam o tym na
początku naszej rozmowy.
- Aaa, tego kota. Możesz go przyprowadzić. Jestem pewien, że
będzie wręcz skakać z radości.
- To dobrze.
Dalszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Dzień dobry. Słyszałem, że moja siostra znów narozrabiała.
- No wiesz? Tak od razu narozrabiała. To nie moja wina, że
Hishimoto-sensei nie zna się na żartach.
- Panie dyrektorze, co ona znowu zrobiła?
- Rozkręciła nauczycielce krzesło i biurko.
- Więc to dlatego tak wcześnie wyszłaś.
- Ćśśś
- Przyszłaś jednak wcześniej do szkoły.
No i się wydało.
- Więc? Moge już dostać karę?
- Ponieważ to pierwszy taki wybryk w tym roku skończy się
tylko na upomnieniu, no i oczywiście musisz naprawić meble. Jednakże mam
nadzieję, że od rodziców dostaniesz stosowną karę.
- Dopilnuję tego. Nie masz czegoś do powiedzenia Minato?
- Świetnie się dzisiaj bawiłam - powiedziałam uśmiechając
się wrednie. To będzie interesujący rok.
*****
Stwierdziłem, że najlepiej będzie jeśli pójdziemy do
pobliskiej kawiarni. Chi-chan nic się nie odzywała. Szła tylko ze spuszczoną
głową. Gdy dotarliśmy na miejsce i złożyliśmy zamówienie, w końcu się odezwała.
- Ne Dan, co byś zrobił gdybym wyjechała na jakiś czas
zagranice?
- Hmmm. Myślę, że raczej nic. Tylko dzwoniłbym do ciebie
codziennie, pisał maile o tym jak bardzo tęsknie i nie mogę się doczekać twojego
powrotu, a gdybyś tylko poczuła się samotna to bym do ciebie pojechał i cię
przytulił, żebyś nie była już smutna.
- Rozumiem-uśmiechnęła się lekko
- Dlaczego pytasz?
Nie odpowiedziała, zrobił to za ni Ryota.
- Bo siostrzyczka wyjeżdża do Paryża. Dostała propozycję od
jednego z tamtejszych projektantów. Nie mówiła ci o tym, bo bała się, że
będziesz zły.
Chi-chan wyjeżdża? Ale
jak to? Przecież dopiero co wróciła z trasy. Nie było jej cały rok i znowu
wyjeżdża? Nie chce. Nie chce, żeby znowu gdzieś jechała. Uśmiechnąłem się.
- Cieszę się - spojrzała na mnie zdziwiona - To było twoje
marzenie, więc dlaczego miałbym być zły.
- Dan, nie musisz się zmuszać wyrzuć to z siebie. Wiem, że
tego nie chcesz. Widzę to po twoich oczach.
- Ale co Chi-chan? Naprawdę się cieszę. Masz rację nie chce,
żebyś jechała. Ale jak się kogoś kocha to nie można podcinać mu skrzydeł. Poza
tym, przecież nie jedziesz tam na zawsze. Za jakiś czas wrócisz, a wtedy
przytule cię na powitanie, zabiorę do restauracji i uczcimy twój powrót. Poza
tym zawsze mogę cię przecież odwiedzić.
-Dan...
- Kiedy masz samolot?
- Za trzy godziny.
- No to chodźmy. Nie chcesz się chyba spóźnić.
- Oczywiście, że nie. Dan?
- Hm
- Zaopiekujesz się Ryotą pod moją nieobecność? Dopiero co
zaczyna pracę w modelingu.
- Nie ma problemu. Dla ciebie wszystko Chi-chan.
*****
Stali na lotnisku i machali do oddalającej się blondynki.
- Jak długo nie będzie Chi-chan?
- Tak z dwa może trzy lata...
- Tak długo? Ja przecież tego nie wytrzymam! - krzyknął
załamany Dan
Kise starał się go jakoś pocieszyć, ale nie za bardzo mu to
wychodziło. Różowowłosy był strasznie przygnębiony. Stwierdził, że zostało mu
już tylko jedno.
- Idziemy!
Pociągnął blondyna do sklepu. Mieli szczęście, że obsługiwał
pan Hamamoto. Miał już 90 lat i często mylił Dana z jego ojcem.
- Czteropak piwa, poprosze.
- O. Pan Momoi. Widzę, że już pan wrócił. Dzieci pewnie są
szczęśliwe.
- A tak, dziękuję. - zapłacił szybko - Niestety śpiesze się.
Do widzenia.
- Do widzenia. Niech pan pozdrowi rodzinę.
- Oczywiście.
Wyszli ze sklepu i skierowali się do domu różowowłosego.
Kise był w szoku po zaistniałej sytuacji, a Dan jak gdyby nigdy nic szedł
spokojnie pogwizdując. Gdy dotarli Dan zaproponował chłopakowi alkohol.
- Ale Chitanda nie będzie zadowolona, gdy się dowie.
- A kto powiedział, że się dowie? To będzie nasza tajemnica.
- No dobra...-odparł niechętnie.
Dostał otwartą puszkę i pociągnął łyk płynu, który po chwili
znalazł się na podłodze.
- Ohydne. - skrzywił się
W tym czasie Dan rozpaczał nad zmarnowanym piwem. Nie
rozumiał jak mógł komuś nie smakować. Nie chciał jednak pić samemu, więc
przyniósł blondynowi kilka butelek oranżady. Zaczęli pić. Dan się rozkleił i
zaczął płakać. Mówiąc, że on nie wytrzyma tak długo bez Chi-chan, że umrze.
Uważa, że jest tą jedyną, bo inne patrzą tylko na jego wygląd i sławę.
- Pamiętaj Ryota. Sława ma wiele minusów. Wszyscy patrzą na
to co robisz. Nie masz chwili wytchnienia. Fotoreporteży ciągle za tobą chodzą,
więc praktycznie nie masz życia prywatnego. I najważniejsze. Uważaj komu ufasz.
Wiele osób może chcieć cię wykorzystać ze względu na twoją pozycję.
- Jednak nie jesteś takim narcyzem za jakiego cię brałem. -
pomyślał na głos Kise
- Nie pocieszyłeś mnie - stwierdził jeszcze bardziej
zrozpaczony chłopak.
- Moja siostra ma szczęście, że trafiła na kogoś takiego jak
ty.
- Ryota... Tak się cieszę, że mnie zaakceptowałeś. Obiecuję,
że nigdy nie skrzywdze Chi-chan.
- Trzymam cię za słowo.
Pili dalej, rozmawiając, dopóki Dan nie odleciał. Wtedy
blondyn wstał i udał się w kierunku wyjścia. Był zmęczony. Sięgał po kurtkę,
gdy drzwi nagle się otworzyły i weszła przez nie różowowłosa dziewczyna.
- Hej.
- Znamy się? - pyta blondyn
- No pewnie. Chodzimy do jednej szkoły.
- Ach racja. Jestem...
- Kise Ryota. Ja jestem Satsuki Momoi. Siostra Dana. Wiele
mi o tobie opowiadał. Jesteś bratem Chi-chan, prawda? Jesteś bardzo do niej
podobny. Szczególnie oczy, są identyczne. Może zjesz z nami kolacje?
Chłopakowi trochę zajęło mu przetrawienie wszystkiego do
wiadomości. Wtedy uświadomił sobie, że nie odpowiedział jeszcze na zadane
pytanie.
- Nie chciałbym sprawiać kłopotów.
- To żaden kłopot. Miło będzie zjeść z kimś jeszcze oprócz z
tym idiotą, który teraz prawdopodobnie śpi na kanapie.
Blondyn popatrzył na nią zaskoczony. Skąd ona to wiedziała?
Poszli razem do salonu, gdzie Satsuki zrzuciła Dan na podłogę. Syknął z bólu i
już miał coś powiedzieć, gdy zauważył go spowodował jego upadek.
- O, Satsuki-chan wróciłaś. Poznałaś już Ryotę?
Dziewczyna mierzyła go gniewnym wzrokiem. Miała ochotę na
niego nawrzeszczeć i mu przyłożyć, ale zrezygnowała z tego pomysłu, mieli
przecież gościa. Kazała bratu doprowadzić się do porządku i nakryć do stołu. W
tym samym czasie ona przygotowywała obiad gawędząc z Kise. Gdy zasiedli do
stołu blondyn popatrzył niepewnie na niezidentyfikowane obiekty, które
przyrządziła dziewczyna. Nie chciał jednak jej smucić, więc zaczął jeść
twierdząc, że nie można niczego oceniać po wyglądzie. Jednak w smaku wcale nie
były lepsze. Mimo wszystko nie chciał jej zrobić zawodu, więc zjadł to i
podziękował za posiłek. Stwierdził, że musi już iść, bo obiecał, że wróci
wcześniej i wyszedł. Miał tylko jedną nadzieje. Że zdąży dotrzeć do domu zanim
zwróci kolacje.
~*~
Z góry przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno. Miał być już na początku ferii, ale tak jakoś wyszło. Rozdział dedykuję Arika S, która zmotywowała mnie do napisania go. Bardzo ci za to dziękuję. Jak pewnie zdążyliście zauważyć pojawiła się dwójka nowych bohaterów. Kolejne rodzeństwo.
Imię: Ryota
Nazwisko: Kise
Opis: Ma beztroską i przyjemną osobowość. Na jego twarzy niemal zawsze widnieje uśmiech. Z początku nie przepadał za Danem, ale później go polubił. Najważniejszą osobą w jego życiu jest jego starsza siostra.
Imię: Chitanda (Chi-chan)
Nazwisko: Kise
Opis: Utalentowana i popularna modelka. W przeciwieństwie do swojego chłopaka Dana, wydaję się poważna i spokojna chociaż taka nie jest. Kocha swojego brata najbardziej na świecie. Jej marzeniem jest zostanie najpopularniejszą modelką, a także otworzenie swojej własnej firmy.
Ilustracja Chi-chan pojawi się po powrocie z ferii.
To na razie tyle. Następny rozdział postaram się wstawić szybciej, ale niczego nie obiecuje.
Raito
Przeczytałam wszystko i czekam na kolejne :) Jest świetnie. Wysyłam wenę i buziaki :*****
OdpowiedzUsuńSuper opiwiadanie i szablon, nie mogę się doczekać. Najbardziej lubię narrację z Seiko ;) Kiedy nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do LIEBSTER BLOG AWARD.:)
Więcej info u mnie :) ---------------> http://kilkaslow-opowiadania.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Avard więcej szczegółów znajdziesz tutaj :) --> http://ft-sio.blogspot.com/2014/07/versatile-blogger-avard.html
OdpowiedzUsuń